Rok temu uszyłam 3 mundurki dla małego Filipa który chodzi do przedszkola we Francji. Piękny pomysł tam wprowadzili w życie - każda grupa ma swój kolor i jak dzieci wsypują na spacer i zachowują się jak małe mrówki - to wychowawczyni dają radę pilnować swoich podopiecznych, bo ich widzi. W tym roku Filip dorósł do mundurka w kolorze czerwonym.
Rękawki zawijane pozwalają na prace plastyczne bez zabrudzenia mankietów :)
Odznaka imienna - żeby Filip znał że to jego mundurek.
Cała grupa jest pod patronatem wiewiórek.
No i kieszonka na drobiazgi.
Och przesłodkie. Cudo!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za odwiedziny oraz miłe słowa. Pozdrawiam ciepło i posyłam uściski.
Peninia*
Penina - dziękuje bardzo
OdpowiedzUsuńWspaniałe!!Chociaż jak zobaczyłam kolorek, to myślałam, że to fartuszek dla młodego pioniera;):D
OdpowiedzUsuńoj tam, od razu Ci się kojarzy ze Związkiem Radzieckim wszystko co czerwone? :))))
OdpowiedzUsuńJa jestem za tymi mundurkami. Panie np ja, mają już sklerozę i za nim naumieją się tych imionek to zawsze trochę trwa, A tak? Sprawa załatwiona poczwórnie (albo i więcej) bo:
OdpowiedzUsuń1. wiadomo, który krasnal jak ma na imię;
2. Właściwe dziecko trafia do właściwego rodziciela
3. Nie widać, że na obiad był barszcz
4. Wszyscy jak spod igły.
No i jak muchomorowato w sali! To jest TO!
Lin_ka - kochana jesteś!! - nadajemy na jednej fali :)))))
OdpowiedzUsuń