Chcecie jeszcze kominy? To proszę. Różowe i niebieskie landrynki! Koleżanka co zamawiała mi sweterki - sztuk dwa, zamówiła kominy - sztuk również 2, bo włóczka została. Mówisz i masz, moja droga :-* Tym razem zdążyłam tą różową włóczkę sfotografować, niebieską z resztą też. Bo różowo-landrynkowy sweterek nie został niestety udokumentowany :((( Oba komina szczęśliwie powędrowali do zadowolonych kobietek.
Ten cukierkowy róż naprawdę nie wygląda źle!:)) Sweterek wyszedł pięknie, a wyglądał...jak ptyś, ale komin prezentuje się miło i słodko:))
OdpowiedzUsuńkominy świetne!
OdpowiedzUsuńooo świetne! i na pewno cieplutkie!
OdpowiedzUsuńPowiem wam że właśnie bardzo milusińskie w dotyku:) Dziękuje za komentarze :-***
OdpowiedzUsuńRóżowy landrynkowy to mój zdecydowany faworyt
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-))
Nika - dziękuje i również pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń... ale się rozdrutowałaś. Wiem, wiem z tych włóczek się piorunem robi. Fajnie wykombinowałaś, te kudłacze są miłe i ciepłe. Ja też mam takie włóczki ale czasu ani rusz, jak trochę go wczoraj wyrodziłam, to tak mnie filcowanie wykończyło, że nawet na bloga nie byłam w stanie zajrzeć.
OdpowiedzUsuńJakie puszyste!! Swietne sa!!
OdpowiedzUsuńEla, Katarzyna - Dziękuje bardzo. Ja to długimi zimowymi samotnymi wieczorami lubię sobie przed telewizorem dziergać na drutach, - przyjemne z pożytecznym :)
OdpowiedzUsuń